niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział drugi - Cud na targu choinek

Po kilkunastu minutach znalazły się na zapchanym do granic możliwości parkingu. Prawdopodobnie nie tylko mama Ady miała plan rozejrzenia się za idealną choinką. Kiedy wysiały z samochodu mroźne powietrze uderzyło Adę w twarz. Zawinęła się mocniej szalikiem i zmrużyła oczy, które przez te kilka sekund zaczęły niebezpiecznie łzawić.

- Gotowa na łowy – zawoła mama i zaczęła wymachiwać rękami w niezbyt skoordynowany sposób.
- Tak mamo, ale proszę Cię przestań to robić ! Ludzie się na Nas gapią – Ada skrzywiła się , bo faktycznie kilka osób spojrzało na Nie z przerażeniem. – Pomyślą , że jesteś chora psychicznie.
- Oj , już nie przesadzaj. Jestem taka podekscytowana. Nasza poprzednia choinka potrzebuje godnej następczyni . Pamiętasz jaka była rozłożysta ? I igły prawie z niej nie spadały.

Ada pamiętała. Choinka była cudowna. Pachniała lasem , była srebrzysto zielona i bardzo wysoka. Kiedy udekorowała ją z mamą wyglądała jeszcze piękniej, a złote bombki migotały w blasku świec, kiedy wieczorem siadała na kanapie i patrzyła na nią godzinami.  Rozchmurzyła się na to wspomnienie.

- Oczywiście , że pamiętam. W końcu choinki to moja działka , prawda ? – spojrzała w stronę swojej mamy, której złote włosy były mokre od padającego śniegu.
- Och skarbie, w końcu pozytywne nastawienie. Nie traćmy czasu , bo zaraz wykupią wszystkie najlepsze okazy.

Przeszły przez błotnistą drogę kierując się ku obszarowi przeznaczonemu na sprzedaż choinek. Targ nie prezentował się najlepiej. Kiedyś był placem gdzie kwitł handel jabłkami prosto z sadów, pachnącymi pomidorami i jajkami prosto z fermy. Tak było, ale teraz ktoś mądry wpadł na pomysł zabudowania go betonowymi ścianami i dla handlarzy został tylko skrawek dawnej świetności gdzie każdy walczył o klienta.

Ada przepychała się przez wściekły tłum , który napierał z każdej strony. Przeszła kilka stoisk zatrzymując się przy nielicznych choinkach , które można było uznać za całkiem przyzwoite. Wiedziała jednak, że musi znaleźć tą jedną jedyną. Dla niej świąteczne drzewko było odpowiednikiem sukni ślubnej. Tyle słyszała o tym, że przyszła Panna Młoda musi zakochać się w sukni i wtedy wie, że to właśnie TA. Ada miała tak z choinkami.

- Adi spójrz na tą ! – zachrypiała mama, bo mroźne powietrze sprawiało , że wykrztuszenie z siebie kilku słów bolało. – Czyż nie jest p i ę k n a ?
Adrianna spojrzała w tamtą stronę. Choinka była wysoka, przysadzista, pokryta szronem.
- No nie wiem mamo. Jest w porządku, ale to nie ta. – odpowiedziała z trudem.
- No dobrze, dobrze. Szukajmy dalej

Poszły krętą , betonową drogą do drugiego końca targu. Ada szła pewnym krokiem , bo stopy w kozakach powoli kostniały z zimna. Nagle , nie wiedząc skąd została staranowana przez osiłka w czarnej kurtce. Wyglądał niczym niedźwiedź , który stracił równowagę i leciał z porywem wiatru.

- O mój boooo… - nie dokończyła , bo wylądowała w kałuży z takim chlustem , że sama nie była w stanie tego przewidzieć.
- Ada, kochanie ! Nic Ci się nie stało ! – mama Ady przeciskała się przez kilka osób , które stanęły i patrzyły na całe wydarzenie. Niektórzy chichotali.
- Jezu, przepraszam . Nic Ci się nie stało ? Próbowałem podnieść choinkę , ale była za ciężka i straciłem równowagę. – powiedział nieznajomy patrząc na Adę jakby nigdy nie widział dziewczyny siedzącej w kałuży z miną psychopatycznego mordercy.
- Czy Pan zwariował ?! Mógł mnie Pan zabić ! – krzyknęła ze złością – Trzeba się rozglądać, albo nie brać za coś czego nie potrafi się dobrze zrobić ! – wyładowywała całą złość jaka w niej była.
- Proszę nie krzyczeć. Naprawdę zrobiłem to nieświadomie i zupełnie przypadkiem. – Podał jej swoją rękę, aby mogła wstać z ziemi – Pomogę Ci.
- Nie zauważyłam , żebyśmy przeszli sobie na TY – Ada zdenerwowała się jeszcze bardziej.
- Aduś kochanie żyjesz – mama Ady weszła praktycznie między nią a bezimiennego chłopaka i pociągnęła córkę w górę, aby ta mogła się podnieść. Spojrzała na chłopaka z miną dezaprobaty i próbowała otrzepać córkę jakby to miało w czymś pomóc.

Ada szczękała zębami z zimna i poniżenia. Wiedziała, że dzisiaj nie znajdzie już drzewka i do wieczora nie odzyska humoru. Chciała znaleźć się w ciepłym łóżku z książką i zapomnieć o tym co się wydarzyło.

- Nic mi nie jest mamo. Po prostu KTOŚ nie potrafi się rozejrzeć zanim zaatakuje inną osobę.
- Bardzo przepraszam. Ja nie chciałem. Może byłbym w stanie jakoś to wynagrodzić ? Zapłacę za pralnię, albo nową kurtkę ? Proponuję coś na rozgrzanie. Kawa ? Herbata? Nie wiem co pijesz ?

Ada przyjrzała się chłopakowi. Gdyby interesowała się płcią przeciwną uznałaby go za całkiem przystojnego. Miał koło 20 lat. Był dobrze zbudowany. Jego oczy były niesamowicie niebieskiego koloru. Patrząc w nie czuła jakby wnikała w jego serce. Wiedziała, że nie zrobił tego umyślnie.

- Nie, dziękuję. Przepraszam za mój wybuch. Nie przywykłam do niezapowiedzianych lądowań w wodzie. – Uśmiechnęła się do niego i poczuła , że coś niebezpiecznie przewraca się jej w żołądku. Co ona właściwie robi ? – Lepiej wracajmy do domu – powiedziała do mamy.

Chłopak uśmiechnął się – Nazywam się Aleksander – wyjął z kieszenie zwitek papieru i długopis – daj mi do siebie numer. Zadzwonię i upewnię się, że nie masz przeze mnie zapalenia płuc, albo stłuczeń – znowu posłał jej szereg śnieżnobiałych zębów.
Mama Ady gapiła się na nich ze zdumieniem.

- No dobrze. W sumie gorzej być już nie może – Ada naskrobała na kartce swój numer.- W takim razie do usłyszenia – Wzięła mamę pod rękę i pociągnęła ją za sobą. Nie była pewna co przed chwilą się stało i co właściwie miał na myśli mówiąc , że zadzwoni. Pewnie będzie chciał wiedzieć czy nie oskarży go o napaść , albo czy nie będzie chciała wydębić ubezpieczenia za szkodę. Musiała patrzeć przed siebie nieprzytomnym wzrokiem, bo jej mama zacmokała głośno i spojrzała na nią wzrokiem przejętej przyjaciółki.

- Nie licząc tego, że lekko cię poturbował to musisz przyznać , że był przystojny prawda? Musiałaś to zauważyć, a według mnie i ty wpadłaś mu w oko. Kto by pomyślał , że cała ta choinka sprawi, że poznasz tak interesującego młodego chłopca. To był jeden z moich lepszych pomysłów. Co prawda nie kupiłyśmy żadnej, ale mamy jeszcze tyle czasu, że na pewno coś znajdziemy – mama Ady paplała ciągle jakby chciała zagadać nieprzyjemną ciszę. Ada starała się ją ignorować myśląc o Aleksandrze.

- Ładne ma imię – pomyślała – w książkach zazwyczaj nosi je ktoś z elity. Wyglądał jakby do takowej należał, a mama ma po prostu omamy , że ktoś taki jak On mógł zwrócić uwagę na kogoś takiego jak JA.

Doszły do samochodu. Wsiadły i zamknęły za sobą drzwi. Mama odpaliła silnik i włączyła ogrzewanie na maksa. Poczuły ciepło rozchodzące się po całym ciele. Nagle Ada poczuła błogość i wszystko co złe przestało mieć znaczenie. Wyjęła Iphona i wybrała numer do Natana. Nie odbierał. Napisała więc sms o treści:
Spotkamy się dzisiaj ? Mam Ci do opowiedzenia niesamowitą historię. Nigdy nie uwierzysz co mi się przytrafiło. Czekam o 16. Ps. Mama kupiła pianki
Schowała telefon do torebki. Nim się zorientowała były już pod domem. Szybko przemknęły do klatki , aby schronić się w ciepłym mieszkaniu.

- Zrobię Ci herbaty, a ty idź weź ciepłą kąpiel i powieś te mokre ubrania na suszarce. Potem włączę pranie – powiedziała wesoło mama Ady.
- Dobrze mamo. Nie masz nic przeciwko , aby odwiedził mnie dzisiaj Natan, prawda?
- Oczywiście kochanie. Powiedziałaś mu , że kupiłam pianki – mrugnęła porozumiewawczo mama
- Tak, tak powiedziałam.

Natan był niczym członek rodziny. Często spędzali razem święta, ferie, wakacje i wolne niedziele. Mama Ady traktowała go jak syna i nie widziała nic przeciwko temu , aby zostawał u nich na noc czy przychodził kiedy Ada tego zapragnie.

W łazience Ada spojrzała w lustro i zobaczyła, że wygląda naprawdę okropnie. Tusz spływał jej po policzkach , a włosy powykręcały się we wszystkie strony. Najpierw umyła głowę owijając ją ciasno ręcznikiem, zmyła makijaż i weszła do gorącej wody, która zdążyła wypełnić wannę. Leżała w niej jakiś czas rozkoszując się tym jak całe jej ciało staje się odprężone. Doszła do wniosku, że należy wyjść dopiero kiedy usłyszała dzwonek swojego telefonu. Wyskoczyła z wody, owinęła się szlafrokiem i pognała, aby odebrać.

- Halo – nacisnęła przycisk w ostatnim momencie
- Cześć, spałem. Co Ci się stało ? Mam nadzieję, że nie jesteś w szpitalu, bo wiesz jak ich nienawidzę. Mogę Ci ewentualnie przysłać pomarańcze – Natan roześmiał się w słuchawkę.
- Nic Ci teraz nie powiem. Będziesz u mnie o czwartej ? – zapytała z nadzieją w głosie
- A gdzież indziej mógłbym być. Po za tym wiesz jak mnie przekupić. U mnie pianki to towar deficytowy więc tak czy siak nie mam wyjścia.
- Super. To czekam na Ciebie. I weź ze sobą jakiś film. Tylko błagam nie Spidermana. Oglądaliśmy go już tysiąc razy.
- Dobra, dobra. Do zobaczenia.

Usłyszała trzask w słuchawce. Zawsze to robił. Rozłączał się zanim zdążyła coś powiedzieć. Spojrzała na zegarek. Miała trzy godziny.
Pobiegła do łazienki i wysuszyła starannie włosy. Nałożyła Carmex na spierzchnięte usta, wciągnęła dresy i poszła do sypialni. Chciała włączyć telewizor, ale kiedy położyła się na łóżku poczuła senność .

- Mam dwie i pół godziny – zdążyła pomyśleć zanim pogrążyła się we śnie pełnym choinek, błota i cudownego chłopca.

sobota, 29 listopada 2014

Rozdział Pierwszy : Cztery tygodnie do Świąt Bożego Narodzenia

 Do Świąt Bożego Narodzenia zostały 4 tygodnie. Cztery tygodnie , które od zawsze wypełniał ten cudowny, magiczny nastrój przeplatany zapachem cynamonu i świeżo upieczonego piernika, szukania idealnych prezentów i siedzenia do późna z gorącym kakao w ulubionym kubku z obrazkiem renifera. W tym roku było jednak inaczej.

Adrianna siedziała przy oknie i wpatrywała się w płatki śniegu , które powoli spadały na ziemię znikając w zamarzniętych kałużach. Zastanawiała się jak możliwe jest to , że każdy płatek jest inny, wyjątkowy , a jednocześnie tak piękny i niewinny. Ada, bo tak nazywali ją rodzice, była zwykłą , niewyróżniającą się niczym szesnastolatką. Nie zawracała sobie głowy przyziemnymi sprawami, bardziej lubiła świat fantazji, książek, szczęśliwych zakończeń i niekończących się wyobrażeń co by było gdyby nie była taka zwyczajna .

Usłyszała głos dobiegający z kuchni. Jej mama jak zawsze rano w sobotę krzątała się parząc niezwykle aromatyczną kawę. Spojrzała jeszcze raz za okno marząc o białych świętach , niczym z powieści „W śnieżną noc” , którą przeczytała ostatniej nocy i podniosła się , aby załapać się na filiżankę latte.

- Cześć kochanie, długo dzisiaj spałaś – powiedziała mama Ady, spoglądając na nią podejrzliwie, bo zwykle pierwszą osobą na nogach była właśnie ona.

- Siedziałam wczoraj do późna. Wiesz , musiałam napisać referat o Werterze. Strasznie przygnębiająca historia. Czytałaś ? – wiedziała , że gdyby przyznała , że znowu siedziała do 4 rano z Harrym Potterem mama zaczęłaby prawić morały na temat ośmiu godzin snu.

Nikt nie widział, że Ada uwielbiała Harrego Pottera i przeczytała go już z milion razy.  Od jedenastego roku życia czekała na list z Hogwartu , który absolutnie zmieniłby jej życie sprawiając , że byłoby iście magiczne.

- Czytałam kochanie, czytałam. Chcesz kawy ?

- Poproszę. Mamy mleko czy znowu wyparowało ? – Ada uśmiechnęła się nieznacznie wiedząc , że w jej domu mleko jest najpotrzebniejszym produktem.

- Mamy skarbie. Jakie masz plany na dzisiaj ? Może wybierzemy się na targ obejrzeć choinki ? Kiedy byłaś małą dziewczynką uwielbiałaś tam ze mną jeździć. Zawsze wybierałaś największą , aby wszystkie prezenty, które przyniesie Mikołaj się pod nią zmieściły i pisałaś te słodkie listy, w których prosiłaś o wszystkie książki , których nie było w bibliotece.

- Mamo , proszę Cię. To było jakiś miliard lat temu, ale chętnie się z Tobą wybiorę. Tylko czy to nie za wcześnie na kupowanie choinki ?

- Przecież nie mówię, że już dzisiaj będziemy kupować – mama Adi uśmiechnęła się zawadiacko. – Chcę tylko spędzić z moją jedyną córką trochę czasu. Czasami mam wrażenie Ada , że ciągle tylko bujasz w obłokach. Trzeba zejść na ziemię i może spotkać się z kimś innym niż John Green ?

- Dobra, już nieważne. Będę gotowa za 20 minut.

Adrianna wyszła z kuchni i udała się do łazienki. Napuściła pełną wannę gorącej wody z dodatkiem olejku lawendy. Łazienka wypełniła się cudownym, relaksującym zapachem. Ada weszła do wanny i zanurzyła się cała.

Zaczęła zastanawiać się nad swoim życiem.
- Wcale nie bujam w obłokach – powiedziała na głos wynurzając się z wanny.
Postanowiła , że kiedy tylko skończy z matką zakupy zadzwoni do swojego jedynego przyjaciela Natana. Znali się od dziecka i miała wrażenie, że tylko On zrozumie jej mętlik w głowie i pomoże jej go uporządkować.

Spojrzała na swoje odbicie w lustrze i uśmiechnęła się delikatnie.
Miała długie brązowo- złociste włosy, duże orzechowe oczy i pełne usta. Nie była szczupła, ale zgrabnie zbudowana. Nigdy nie zastanawiała się nad swoim wyglądem, jednak dzisiaj czuła się naprawdę ładna.
Nałożyła na twarz krem nawilżający i wytuszowała rzęsy. Przeciągnęła szczotką włosy i naciągnęła na siebie czarne jeansy i szarą bluzę.

- Jestem gotowa ! – krzyknęła – Możemy już jechać !
- Już, już. Dopiję tylko kawę – odpowiedziała jej mama spoglądając na nią znad gazety – Ada myślałam, że wyrzuciłaś tą bluzę. Nie uważasz , że jest już zniszczona ?
- Nie, nie uważam. To moja ulubiona bluza i mamo proszę Cię zajmij się czymś innym niż ocenianie mojego stylu.
- Nie zaszkodziłoby Ci gdybyś zwracała większą uwagę na swój wygląd. Może wtedy jakiś chłopkak..
- Mamo nie słucham Cię ! Nie słucham Cię ! – Ada odwróciła się na pięcie wkładając palec do ucha – Czekam na Ciebie na dole. Masz pięć minut ! – założyła karmelowe UGGsy i trzasnęła drzwiami.
Na zewnątrz było naprawdę zimno. Temperatura przez noc spadła poniżej zera stopni i Ada trzęsła się jak osika stojąc przy samochodzie.

Miała za złe mamie, że przy każdej możliwej okazji wypominała jej , że nie ma chłopaka tak jakby była zdesperowaną trzydziestką. Nie każdy przecież musi wyjść za mąż w wieku dwudziestu lat , urodzić dziecko i prowadzić ożywione życie towarzyskie.

Ada miała inny plan na przyszłość. Chciała zostać pisarką. Pisanie to była jedna z niewielu rzeczy , które naprawdę sprawiały jej przyjemność. Właściwie to jedną z dwóch rzeczy, bo pierwszą było czytanie. Jako jedna z nielicznych zbierała same piątki z języka polskiego , czytała wszystkie zadane lektury , a pisanie wypracowań było dla niej prawdziwą frajdą.

- Już jestem kochanie – mama ślizgała się po chodniku w dziesięciocentymetrowych obcasach. Zawsze ubierała się w ten sposób. Elegancko i wytwornie. – Ale zrobiło się zimno prawda? Może w tym roku spadnie twój wymarzony śnieg ? – uśmiechnęła się do Ady.
- Może – Ada spojrzała w niebo – Jedźmy już bo zamarzniemy tu na kość.

Wsiadły do srebrnej Grand Vitary , którą mama Ady wzięła w leasing w tym roku. Ada myślała , że to snobistyczne kupować samochód na który ich nie stać , ale jej mama właśnie taka była. Lubiła ładne i drogie rzeczy. Właściwie to nie potrafiła sobie ich odmówić.
Ruszyły drogą przez osiedle. Ada włączyła radio w których od kilku dni puszczano „ White Christmas” Binga Crosbiego. Spojrzała przez okno i pomyślała, że może te święta wcale nie będą takie złe.