Adrianna siedziała przy oknie i wpatrywała się w płatki
śniegu , które powoli spadały na ziemię znikając w zamarzniętych kałużach.
Zastanawiała się jak możliwe jest to , że każdy płatek jest inny, wyjątkowy , a
jednocześnie tak piękny i niewinny. Ada, bo tak nazywali ją rodzice, była
zwykłą , niewyróżniającą się niczym szesnastolatką. Nie zawracała sobie głowy
przyziemnymi sprawami, bardziej lubiła świat fantazji, książek, szczęśliwych
zakończeń i niekończących się wyobrażeń co by było gdyby nie była taka
zwyczajna .
Usłyszała głos dobiegający z kuchni. Jej mama jak zawsze
rano w sobotę krzątała się parząc niezwykle aromatyczną kawę. Spojrzała jeszcze
raz za okno marząc o białych świętach , niczym z powieści „W śnieżną noc” ,
którą przeczytała ostatniej nocy i podniosła się , aby załapać się na filiżankę
latte.
- Cześć kochanie, długo dzisiaj spałaś – powiedziała mama
Ady, spoglądając na nią podejrzliwie, bo zwykle pierwszą osobą na nogach była
właśnie ona.
- Siedziałam wczoraj do późna. Wiesz , musiałam napisać
referat o Werterze. Strasznie przygnębiająca historia. Czytałaś ? – wiedziała ,
że gdyby przyznała , że znowu siedziała do 4 rano z Harrym Potterem mama
zaczęłaby prawić morały na temat ośmiu godzin snu.
Nikt nie widział, że Ada uwielbiała Harrego Pottera i
przeczytała go już z milion razy. Od
jedenastego roku życia czekała na list z Hogwartu , który absolutnie zmieniłby
jej życie sprawiając , że byłoby iście magiczne.
- Czytałam kochanie, czytałam. Chcesz kawy ?
- Poproszę. Mamy mleko czy znowu wyparowało ? – Ada uśmiechnęła
się nieznacznie wiedząc , że w jej domu mleko jest najpotrzebniejszym
produktem.
- Mamy skarbie. Jakie masz plany na dzisiaj ? Może
wybierzemy się na targ obejrzeć choinki ? Kiedy byłaś małą dziewczynką
uwielbiałaś tam ze mną jeździć. Zawsze wybierałaś największą , aby wszystkie
prezenty, które przyniesie Mikołaj się pod nią zmieściły i pisałaś te słodkie
listy, w których prosiłaś o wszystkie książki , których nie było w bibliotece.
- Mamo , proszę Cię. To było jakiś miliard lat temu, ale
chętnie się z Tobą wybiorę. Tylko czy to nie za wcześnie na kupowanie choinki ?
- Przecież nie mówię, że już dzisiaj będziemy kupować – mama
Adi uśmiechnęła się zawadiacko. – Chcę tylko spędzić z moją jedyną córką trochę
czasu. Czasami mam wrażenie Ada , że ciągle tylko bujasz w obłokach. Trzeba
zejść na ziemię i może spotkać się z kimś innym niż John Green ?
- Dobra, już nieważne. Będę gotowa za 20 minut.
Adrianna wyszła z kuchni i udała się do łazienki. Napuściła
pełną wannę gorącej wody z dodatkiem olejku lawendy. Łazienka wypełniła się cudownym,
relaksującym zapachem. Ada weszła do wanny i zanurzyła się cała.
Zaczęła zastanawiać się nad swoim życiem.
- Wcale nie bujam w obłokach – powiedziała na głos
wynurzając się z wanny.
Postanowiła , że kiedy tylko skończy z matką zakupy zadzwoni
do swojego jedynego przyjaciela Natana. Znali się od dziecka i miała wrażenie,
że tylko On zrozumie jej mętlik w głowie i pomoże jej go uporządkować.
Spojrzała na swoje odbicie w lustrze i uśmiechnęła się
delikatnie.
Miała długie brązowo- złociste włosy, duże orzechowe oczy i
pełne usta. Nie była szczupła, ale zgrabnie zbudowana. Nigdy nie zastanawiała
się nad swoim wyglądem, jednak dzisiaj czuła się naprawdę ładna.
Nałożyła na twarz krem nawilżający i wytuszowała rzęsy.
Przeciągnęła szczotką włosy i naciągnęła na siebie czarne jeansy i szarą bluzę.
- Jestem gotowa ! – krzyknęła – Możemy już jechać !
- Już, już. Dopiję tylko kawę – odpowiedziała jej mama
spoglądając na nią znad gazety – Ada myślałam, że wyrzuciłaś tą bluzę. Nie
uważasz , że jest już zniszczona ?
- Nie, nie uważam. To moja ulubiona bluza i mamo proszę Cię
zajmij się czymś innym niż ocenianie mojego stylu.
- Nie zaszkodziłoby Ci gdybyś zwracała większą uwagę na swój
wygląd. Może wtedy jakiś chłopkak..
- Mamo nie słucham Cię ! Nie słucham Cię ! – Ada odwróciła
się na pięcie wkładając palec do ucha – Czekam na Ciebie na dole. Masz pięć
minut ! – założyła karmelowe UGGsy i trzasnęła drzwiami.
Na zewnątrz było naprawdę zimno. Temperatura przez noc
spadła poniżej zera stopni i Ada trzęsła się jak osika stojąc przy samochodzie.
Miała za złe mamie, że przy każdej możliwej okazji
wypominała jej , że nie ma chłopaka tak jakby była zdesperowaną trzydziestką.
Nie każdy przecież musi wyjść za mąż w wieku dwudziestu lat , urodzić dziecko i
prowadzić ożywione życie towarzyskie.
Ada miała inny plan na przyszłość. Chciała zostać pisarką.
Pisanie to była jedna z niewielu rzeczy , które naprawdę sprawiały jej
przyjemność. Właściwie to jedną z dwóch rzeczy, bo pierwszą było czytanie. Jako
jedna z nielicznych zbierała same piątki z języka polskiego , czytała wszystkie
zadane lektury , a pisanie wypracowań było dla niej prawdziwą frajdą.
- Już jestem kochanie – mama ślizgała się po chodniku w
dziesięciocentymetrowych obcasach. Zawsze ubierała się w ten sposób. Elegancko
i wytwornie. – Ale zrobiło się zimno prawda? Może w tym roku spadnie twój
wymarzony śnieg ? – uśmiechnęła się do Ady.
- Może – Ada spojrzała w niebo – Jedźmy już bo zamarzniemy tu
na kość.
Wsiadły do srebrnej Grand Vitary , którą mama Ady wzięła w
leasing w tym roku. Ada myślała , że to snobistyczne kupować samochód na który
ich nie stać , ale jej mama właśnie taka była. Lubiła ładne i drogie rzeczy.
Właściwie to nie potrafiła sobie ich odmówić.
Ruszyły drogą przez osiedle. Ada włączyła radio w których od
kilku dni puszczano „ White Christmas” Binga Crosbiego. Spojrzała przez okno i
pomyślała, że może te święta wcale nie będą takie złe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz