Po kilkunastu minutach znalazły się na zapchanym do granic
możliwości parkingu. Prawdopodobnie nie tylko mama Ady miała plan rozejrzenia
się za idealną choinką. Kiedy wysiały z samochodu mroźne powietrze uderzyło Adę
w twarz. Zawinęła się mocniej szalikiem i zmrużyła oczy, które przez te kilka
sekund zaczęły niebezpiecznie łzawić.
- Gotowa na łowy – zawoła mama i zaczęła wymachiwać rękami w
niezbyt skoordynowany sposób.
- Tak mamo, ale proszę Cię przestań to robić ! Ludzie się na
Nas gapią – Ada skrzywiła się , bo faktycznie kilka osób spojrzało na Nie z
przerażeniem. – Pomyślą , że jesteś chora psychicznie.
- Oj , już nie przesadzaj. Jestem taka podekscytowana. Nasza
poprzednia choinka potrzebuje godnej następczyni . Pamiętasz jaka była
rozłożysta ? I igły prawie z niej nie spadały.
Ada pamiętała. Choinka była cudowna. Pachniała lasem , była
srebrzysto zielona i bardzo wysoka. Kiedy udekorowała ją z mamą wyglądała
jeszcze piękniej, a złote bombki migotały w blasku świec, kiedy wieczorem
siadała na kanapie i patrzyła na nią godzinami.
Rozchmurzyła się na to wspomnienie.
- Oczywiście , że pamiętam. W końcu choinki to moja działka
, prawda ? – spojrzała w stronę swojej mamy, której złote włosy były mokre od
padającego śniegu.
- Och skarbie, w końcu pozytywne nastawienie. Nie traćmy
czasu , bo zaraz wykupią wszystkie najlepsze okazy.
Przeszły przez błotnistą drogę kierując się ku obszarowi
przeznaczonemu na sprzedaż choinek. Targ nie prezentował się najlepiej. Kiedyś
był placem gdzie kwitł handel jabłkami prosto z sadów, pachnącymi pomidorami i
jajkami prosto z fermy. Tak było, ale teraz ktoś mądry wpadł na pomysł
zabudowania go betonowymi ścianami i dla handlarzy został tylko skrawek dawnej
świetności gdzie każdy walczył o klienta.
Ada przepychała się przez wściekły tłum , który napierał z
każdej strony. Przeszła kilka stoisk zatrzymując się przy nielicznych choinkach
, które można było uznać za całkiem przyzwoite. Wiedziała jednak, że musi
znaleźć tą jedną jedyną. Dla niej świąteczne drzewko było odpowiednikiem sukni
ślubnej. Tyle słyszała o tym, że przyszła Panna Młoda musi zakochać się w sukni
i wtedy wie, że to właśnie TA. Ada miała tak z choinkami.
- Adi spójrz na tą ! – zachrypiała mama, bo mroźne powietrze
sprawiało , że wykrztuszenie z siebie kilku słów bolało. – Czyż nie jest p i ę
k n a ?
Adrianna spojrzała w tamtą stronę. Choinka była wysoka,
przysadzista, pokryta szronem.
- No nie wiem mamo. Jest w porządku, ale to nie ta. –
odpowiedziała z trudem.
- No dobrze, dobrze. Szukajmy dalej
Poszły krętą , betonową drogą do drugiego końca targu. Ada
szła pewnym krokiem , bo stopy w kozakach powoli kostniały z zimna. Nagle , nie
wiedząc skąd została staranowana przez osiłka w czarnej kurtce. Wyglądał niczym
niedźwiedź , który stracił równowagę i leciał z porywem wiatru.
- O mój boooo… - nie dokończyła , bo wylądowała w kałuży z
takim chlustem , że sama nie była w stanie tego przewidzieć.
- Ada, kochanie ! Nic Ci się nie stało ! – mama Ady
przeciskała się przez kilka osób , które stanęły i patrzyły na całe wydarzenie.
Niektórzy chichotali.
- Jezu, przepraszam . Nic Ci się nie stało ? Próbowałem podnieść
choinkę , ale była za ciężka i straciłem równowagę. – powiedział nieznajomy
patrząc na Adę jakby nigdy nie widział dziewczyny siedzącej w kałuży z miną
psychopatycznego mordercy.
- Czy Pan zwariował ?! Mógł mnie Pan zabić ! – krzyknęła ze
złością – Trzeba się rozglądać, albo nie brać za coś czego nie potrafi się
dobrze zrobić ! – wyładowywała całą złość jaka w niej była.
- Proszę nie krzyczeć. Naprawdę zrobiłem to nieświadomie i
zupełnie przypadkiem. – Podał jej swoją rękę, aby mogła wstać z ziemi – Pomogę
Ci.
- Nie zauważyłam , żebyśmy przeszli sobie na TY – Ada
zdenerwowała się jeszcze bardziej.
- Aduś kochanie żyjesz – mama Ady weszła praktycznie między
nią a bezimiennego chłopaka i pociągnęła córkę w górę, aby ta mogła się
podnieść. Spojrzała na chłopaka z miną dezaprobaty i próbowała otrzepać córkę
jakby to miało w czymś pomóc.
Ada szczękała zębami z zimna i poniżenia. Wiedziała, że
dzisiaj nie znajdzie już drzewka i do wieczora nie odzyska humoru. Chciała
znaleźć się w ciepłym łóżku z książką i zapomnieć o tym co się wydarzyło.
- Nic mi nie jest mamo. Po prostu KTOŚ nie potrafi się
rozejrzeć zanim zaatakuje inną osobę.
- Bardzo przepraszam. Ja nie chciałem. Może byłbym w stanie
jakoś to wynagrodzić ? Zapłacę za pralnię, albo nową kurtkę ? Proponuję coś na
rozgrzanie. Kawa ? Herbata? Nie wiem co pijesz ?
Ada przyjrzała się chłopakowi. Gdyby interesowała się płcią
przeciwną uznałaby go za całkiem przystojnego. Miał koło 20 lat. Był dobrze
zbudowany. Jego oczy były niesamowicie niebieskiego koloru. Patrząc w nie czuła
jakby wnikała w jego serce. Wiedziała, że nie zrobił tego umyślnie.
- Nie, dziękuję. Przepraszam za mój wybuch. Nie przywykłam
do niezapowiedzianych lądowań w wodzie. – Uśmiechnęła się do niego i poczuła ,
że coś niebezpiecznie przewraca się jej w żołądku. Co ona właściwie robi ? –
Lepiej wracajmy do domu – powiedziała do mamy.
Chłopak uśmiechnął się – Nazywam się Aleksander – wyjął z
kieszenie zwitek papieru i długopis – daj mi do siebie numer. Zadzwonię i
upewnię się, że nie masz przeze mnie zapalenia płuc, albo stłuczeń – znowu
posłał jej szereg śnieżnobiałych zębów.
Mama Ady gapiła się na nich ze zdumieniem.
- No dobrze. W sumie gorzej być już nie może – Ada
naskrobała na kartce swój numer.- W takim razie do usłyszenia – Wzięła mamę pod
rękę i pociągnęła ją za sobą. Nie była pewna co przed chwilą się stało i co
właściwie miał na myśli mówiąc , że zadzwoni. Pewnie będzie chciał wiedzieć czy
nie oskarży go o napaść , albo czy nie będzie chciała wydębić ubezpieczenia za
szkodę. Musiała patrzeć przed siebie nieprzytomnym wzrokiem, bo jej mama
zacmokała głośno i spojrzała na nią wzrokiem przejętej przyjaciółki.
- Nie licząc tego, że lekko cię poturbował to musisz
przyznać , że był przystojny prawda? Musiałaś to zauważyć, a według mnie i ty
wpadłaś mu w oko. Kto by pomyślał , że cała ta choinka sprawi, że poznasz tak
interesującego młodego chłopca. To był jeden z moich lepszych pomysłów. Co
prawda nie kupiłyśmy żadnej, ale mamy jeszcze tyle czasu, że na pewno coś
znajdziemy – mama Ady paplała ciągle jakby chciała zagadać nieprzyjemną ciszę.
Ada starała się ją ignorować myśląc o Aleksandrze.
- Ładne ma imię – pomyślała – w książkach zazwyczaj nosi je
ktoś z elity. Wyglądał jakby do takowej należał, a mama ma po prostu omamy , że
ktoś taki jak On mógł zwrócić uwagę na kogoś takiego jak JA.
Doszły do samochodu. Wsiadły i zamknęły za sobą drzwi. Mama
odpaliła silnik i włączyła ogrzewanie na maksa. Poczuły ciepło rozchodzące się
po całym ciele. Nagle Ada poczuła błogość i wszystko co złe przestało mieć
znaczenie. Wyjęła Iphona i wybrała numer do Natana. Nie odbierał. Napisała więc
sms o treści:
„Spotkamy się dzisiaj
? Mam Ci do opowiedzenia niesamowitą historię. Nigdy nie uwierzysz co mi się
przytrafiło. Czekam o 16. Ps. Mama kupiła pianki”
Schowała telefon do torebki. Nim się zorientowała były już
pod domem. Szybko przemknęły do klatki , aby schronić się w ciepłym mieszkaniu.
- Zrobię Ci herbaty, a ty idź weź ciepłą kąpiel i powieś te
mokre ubrania na suszarce. Potem włączę pranie – powiedziała wesoło mama Ady.
- Dobrze mamo. Nie masz nic przeciwko , aby odwiedził mnie
dzisiaj Natan, prawda?
- Oczywiście kochanie. Powiedziałaś mu , że kupiłam pianki –
mrugnęła porozumiewawczo mama
- Tak, tak powiedziałam.
Natan był niczym członek rodziny. Często spędzali razem
święta, ferie, wakacje i wolne niedziele. Mama Ady traktowała go jak syna i nie
widziała nic przeciwko temu , aby zostawał u nich na noc czy przychodził kiedy
Ada tego zapragnie.
W łazience Ada spojrzała w lustro i zobaczyła, że wygląda
naprawdę okropnie. Tusz spływał jej po policzkach , a włosy powykręcały się we
wszystkie strony. Najpierw umyła głowę owijając ją ciasno ręcznikiem, zmyła
makijaż i weszła do gorącej wody, która zdążyła wypełnić wannę. Leżała w niej
jakiś czas rozkoszując się tym jak całe jej ciało staje się odprężone. Doszła
do wniosku, że należy wyjść dopiero kiedy usłyszała dzwonek swojego telefonu.
Wyskoczyła z wody, owinęła się szlafrokiem i pognała, aby odebrać.
- Halo – nacisnęła przycisk w ostatnim momencie
- Cześć, spałem. Co Ci się stało ? Mam nadzieję, że nie
jesteś w szpitalu, bo wiesz jak ich nienawidzę. Mogę Ci ewentualnie przysłać
pomarańcze – Natan roześmiał się w słuchawkę.
- Nic Ci teraz nie powiem. Będziesz u mnie o czwartej ? –
zapytała z nadzieją w głosie
- A gdzież indziej mógłbym być. Po za tym wiesz jak mnie
przekupić. U mnie pianki to towar deficytowy więc tak czy siak nie mam wyjścia.
- Super. To czekam na Ciebie. I weź ze sobą jakiś film.
Tylko błagam nie Spidermana. Oglądaliśmy go już tysiąc razy.
- Dobra, dobra. Do zobaczenia.
Usłyszała trzask w słuchawce. Zawsze to robił. Rozłączał się
zanim zdążyła coś powiedzieć. Spojrzała na zegarek. Miała trzy godziny.
Pobiegła do łazienki i wysuszyła starannie włosy. Nałożyła
Carmex na spierzchnięte usta, wciągnęła dresy i poszła do sypialni. Chciała
włączyć telewizor, ale kiedy położyła się na łóżku poczuła senność .
- Mam dwie i pół godziny – zdążyła pomyśleć zanim pogrążyła
się we śnie pełnym choinek, błota i cudownego chłopca.