czwartek, 28 maja 2015
środa, 27 maja 2015
KSIĄŻKOWI ULUBIEŃCY - PIERDOMENICO BACCALARIO
Książkę pochłonęłam w ciągu 2 godzin i pomimo uporczywego
kaszlu poszłam po dwa kolejne tomy ( w Biedronce dostępne były tylko trzy
pierwsze pozycje ). Przejdźmy jednak do tego co najważniejsze – czyli o czym w
ogóle ta książka opowiada.
Pierwsze sześć tomów opowiada niesamowitą historię trójki
dzieci – rodzeństwa Julii i Jasona, oraz ich przyjaciela Ricka, którzy
odkrywają w domu bliźniaków tajemne Wrota Czasu. Są to drzwi, które przenoszą
ich w zupełnie inne, magiczne miejsca w których cała trójka przeżywa przygody i
musi odkrywać zagadki pozostawione im przez ostatniego właściciela domu –
Ulissesa Moor’a. Cała historia rozpoczyna się kiedy Jason i Julia
przeprowadzają się wraz z rodzicami do Willi Argo . Tam poznają ogrodnika –
Nestora oraz Ricka, który mieszka w tym samym miasteczku Killmore Cove.
Miasteczko znajduje się nad morzem i nie jest widoczne na żadnej dostępnej
mapie. Jason, Julia i Rick , który od dawna marzył o zapoznaniu bliżej Willi ,
odkrywają tajemnice domu, a na poczcie odbierają trzy klucze , którymi mogą
otwierać najbardziej niebywałe drzwi – Wrota Czasu. Dzięki temu przenoszą się
oni do takich miejsc jak Starożytny Egipt, Wenecja czy Ogród Wiecznej Młodości.
Oczywiście nic nie jest takie proste jak mogłoby się wydawać , bo na trójkę
dzieciaków czyha Obliwia Newton i jej pomagier Manfred, którzy z całego serca
pragną odebrać im klucze. Co więcej Jason, Julia i Rick muszą odkryć kim był
Ulisses i dlaczego postanowił właśnie im przekazać tajemnicę Wrót.
Książki Perdomenico nie dosyć , że są naprawdę wciągające to
dodatkowo ich atutem jest piękne wydanie. Wszystkie ilustracje znajdujące się w
środku powodują, że nie możesz oderwać się od całej historii przez długie
godziny. Czy nie każdy z Nas marzył aby znaleźć się w tajemniczym domu gdzie
jest tyle do odkrycia ? Wiem, że prawdopodobnie we mnie nadal kryje się więcej
dziecka niż osoby dorosłej, jednak polecam tą książkę każdemu – dorosłemu czy
dziecku , bo naprawdę warto.
Zazwyczaj kolejne tomy ( bo jest ich aż 14!) zamawiam przez
stronę internetową Świata Książki , bo ceny są zdecydowanie niższe niż w
jakimkolwiek innym sklepie. Ceny wahają się między 11 a 20 PLN w zależności od
tomu.
Jeśli tak jak ja lubicie przeżywać przygody i podróżować w
wyobraźni ta książka na pewno jest stworzona dla Was.
Może Wy moglibyście mi polecić książki, które Was inspirują,
wciągają , uzależniają ? Bardzo chętnie przeczytam coś nowego , gdyż aktualnie
moja biblioteczka wieje pustką ;)
Do następnego !
J.
poniedziałek, 25 maja 2015
BOOKS QUOTES
Etykiety:
anne lamott,
books,
books quotes,
cytaty,
elizabet scott,
inspiracje,
inspired,
jkrowling,
książki,
olivia wild,
quotes,
weheartit,
winnie the pooh
niedziela, 24 maja 2015
WORDS I COULDN'T SAY
Słyszałam, że żeby być szczęśliwym trzeba wziąć życie w
swoje ręce. Ten kto to powiedział chyba nie zdawał sobie sprawy, że jest to
niesamowicie trudne i wyczerpujące zadanie. Bo czy nie łatwiej po prostu
sprawić aby toczyło się ono własnym torem i nie wchodzić mu w drogę ? Brać na
klatę wszystko co się dzieje , zarówno te dobre jak i złe chwile ? Co to w
ogóle znaczy ? Jaki mam wpływ na swoje życie ? Mogę w jakiś mniej konkretny
sposób podejmować decyzję – niekoniecznie najlepsze i ewentualnie brać za nie
odpowiedzialność później kiedy okaże się , że znowu się myliłam. Ups.. Żeby jednak kierować, motywować i przewodzić
to zbyt trudne zadanie do wykonania nie sądzicie ?
My Polacy mamy pewien typ mentalności , a konkretniej styl
naszego kierowania życiem to najczęściej „na cwaniaka” – jak się nie uda w ten
sposób to spróbujmy inaczej – nie zawsze legalnie i nie zawsze zgodnie z
zasadami dobrych obyczajów. Nie pamiętamy tylko, że karma to suka i zawsze
wraca. Mój przyjaciel często mi powtarza , że jestem typowym cwaniaczkiem.
Podejrzewam, że dzięki temu zyskuję kilka punktów. Powtarza też , że gdyby nie
był gejem zostałby moim drugim mężem. Mało prawdopodobne, ale biorę tą możliwość
pod uwagę gdybym zamierzała się rozwieść. Czasami po prostu czuję, że nie
pasuję do tego życia, które sama sobie stworzyłam. Nie wzięłam
odpowiedzialności za to co robię, zrobiłam i prawdopodobnie zamierzam zrobić.
Czuję się niezwykle rozbita i ciężko mi złapać oddech. Czy nie mogłoby cały
czas być tak przyjemnie jak wtedy kiedy byliśmy dziećmi i jedynym naszym
problemem było czy grać w gumę czy klasy ? Chociaż nie. Wtedy też miałam pod
górkę . Byłam otyłym dzieckiem, które zawsze się wstydziło, dlatego teraz sześć
razy w tygodniu katuję się na siłowni , żeby nigdy więcej nie czuć tego ukłucia
w sercu. Nie uważam się za atrakcyjną czy nawet ładną. Jestem przeciętna , ale
nie zazdroszczę wszystkim wysokim i szczupłym dziewczyną bo co to zmieni ?
Kilka razy zaliczyłam gorsze momenty. I chyba najgorszy z nich wszystkich
odnotowałam rok temu, kiedy zemdlałam będąc u ginekologa ( tak, tak cała ja ), uderzyłam
się w głowę i przez rok „chorowałam” na powtarzające się ataki paniki. To było naprawdę
straszne i prawdopodobnie nie życzę tego najgorszemu wrogowi. Ciągłe paranoje,
brak snu i poczucie, że nikt nie może mi pomóc oprócz samej siebie. Nie wiem
jak to przetrwałam, ale odrodziła się u mnie wiara, że mogę i że życie jest
piękne. Staram się tak myśleć codziennie ,bo czasami nadal nie czuję się na
siłach, żeby wstać z łóżka i funkcjonować. Wracając jednak do punktu wyjścia w
zasadzie nawet nie wiem czemu to wszystko piszę, bo to powinno zostać w mojej
głowie i sama powinnam sobie poradzić ze wszystkimi problemami co nie jest to
łatwe. Może to w jakiś magiczny sposób oczyści to mój umysł. Czy Wy też macie
takie momenty kiedy nie wiecie którą drogą pójść i jak sobie radzić ? Zawsze
uczono mnie, żeby nie okazywać słabości i w życiu „realnym” wystrzegam się tego
jak ognia, ale czy nie mogę o tym zapomnieć na jeden krótki moment ? Życie
przecież to nie tylko upiększone fotki na instagramie czy optymistyczne opisy
na facebook’u. To przede wszystkim MY – prawdziwi ludzie z krwi i kości.
Możecie pisać , że to głupie i strasznie prozaiczne, ale czy nie taka jest
prawda ?
Wszystkiego najlepszego z okazji imienin dla mnie..
niedziela, 30 listopada 2014
Rozdział drugi - Cud na targu choinek
Po kilkunastu minutach znalazły się na zapchanym do granic
możliwości parkingu. Prawdopodobnie nie tylko mama Ady miała plan rozejrzenia
się za idealną choinką. Kiedy wysiały z samochodu mroźne powietrze uderzyło Adę
w twarz. Zawinęła się mocniej szalikiem i zmrużyła oczy, które przez te kilka
sekund zaczęły niebezpiecznie łzawić.
- Gotowa na łowy – zawoła mama i zaczęła wymachiwać rękami w
niezbyt skoordynowany sposób.
- Tak mamo, ale proszę Cię przestań to robić ! Ludzie się na
Nas gapią – Ada skrzywiła się , bo faktycznie kilka osób spojrzało na Nie z
przerażeniem. – Pomyślą , że jesteś chora psychicznie.
- Oj , już nie przesadzaj. Jestem taka podekscytowana. Nasza
poprzednia choinka potrzebuje godnej następczyni . Pamiętasz jaka była
rozłożysta ? I igły prawie z niej nie spadały.
Ada pamiętała. Choinka była cudowna. Pachniała lasem , była
srebrzysto zielona i bardzo wysoka. Kiedy udekorowała ją z mamą wyglądała
jeszcze piękniej, a złote bombki migotały w blasku świec, kiedy wieczorem
siadała na kanapie i patrzyła na nią godzinami.
Rozchmurzyła się na to wspomnienie.
- Oczywiście , że pamiętam. W końcu choinki to moja działka
, prawda ? – spojrzała w stronę swojej mamy, której złote włosy były mokre od
padającego śniegu.
- Och skarbie, w końcu pozytywne nastawienie. Nie traćmy
czasu , bo zaraz wykupią wszystkie najlepsze okazy.
Przeszły przez błotnistą drogę kierując się ku obszarowi
przeznaczonemu na sprzedaż choinek. Targ nie prezentował się najlepiej. Kiedyś
był placem gdzie kwitł handel jabłkami prosto z sadów, pachnącymi pomidorami i
jajkami prosto z fermy. Tak było, ale teraz ktoś mądry wpadł na pomysł
zabudowania go betonowymi ścianami i dla handlarzy został tylko skrawek dawnej
świetności gdzie każdy walczył o klienta.
Ada przepychała się przez wściekły tłum , który napierał z
każdej strony. Przeszła kilka stoisk zatrzymując się przy nielicznych choinkach
, które można było uznać za całkiem przyzwoite. Wiedziała jednak, że musi
znaleźć tą jedną jedyną. Dla niej świąteczne drzewko było odpowiednikiem sukni
ślubnej. Tyle słyszała o tym, że przyszła Panna Młoda musi zakochać się w sukni
i wtedy wie, że to właśnie TA. Ada miała tak z choinkami.
- Adi spójrz na tą ! – zachrypiała mama, bo mroźne powietrze
sprawiało , że wykrztuszenie z siebie kilku słów bolało. – Czyż nie jest p i ę
k n a ?
Adrianna spojrzała w tamtą stronę. Choinka była wysoka,
przysadzista, pokryta szronem.
- No nie wiem mamo. Jest w porządku, ale to nie ta. –
odpowiedziała z trudem.
- No dobrze, dobrze. Szukajmy dalej
Poszły krętą , betonową drogą do drugiego końca targu. Ada
szła pewnym krokiem , bo stopy w kozakach powoli kostniały z zimna. Nagle , nie
wiedząc skąd została staranowana przez osiłka w czarnej kurtce. Wyglądał niczym
niedźwiedź , który stracił równowagę i leciał z porywem wiatru.
- O mój boooo… - nie dokończyła , bo wylądowała w kałuży z
takim chlustem , że sama nie była w stanie tego przewidzieć.
- Ada, kochanie ! Nic Ci się nie stało ! – mama Ady
przeciskała się przez kilka osób , które stanęły i patrzyły na całe wydarzenie.
Niektórzy chichotali.
- Jezu, przepraszam . Nic Ci się nie stało ? Próbowałem podnieść
choinkę , ale była za ciężka i straciłem równowagę. – powiedział nieznajomy
patrząc na Adę jakby nigdy nie widział dziewczyny siedzącej w kałuży z miną
psychopatycznego mordercy.
- Czy Pan zwariował ?! Mógł mnie Pan zabić ! – krzyknęła ze
złością – Trzeba się rozglądać, albo nie brać za coś czego nie potrafi się
dobrze zrobić ! – wyładowywała całą złość jaka w niej była.
- Proszę nie krzyczeć. Naprawdę zrobiłem to nieświadomie i
zupełnie przypadkiem. – Podał jej swoją rękę, aby mogła wstać z ziemi – Pomogę
Ci.
- Nie zauważyłam , żebyśmy przeszli sobie na TY – Ada
zdenerwowała się jeszcze bardziej.
- Aduś kochanie żyjesz – mama Ady weszła praktycznie między
nią a bezimiennego chłopaka i pociągnęła córkę w górę, aby ta mogła się
podnieść. Spojrzała na chłopaka z miną dezaprobaty i próbowała otrzepać córkę
jakby to miało w czymś pomóc.
Ada szczękała zębami z zimna i poniżenia. Wiedziała, że
dzisiaj nie znajdzie już drzewka i do wieczora nie odzyska humoru. Chciała
znaleźć się w ciepłym łóżku z książką i zapomnieć o tym co się wydarzyło.
- Nic mi nie jest mamo. Po prostu KTOŚ nie potrafi się
rozejrzeć zanim zaatakuje inną osobę.
- Bardzo przepraszam. Ja nie chciałem. Może byłbym w stanie
jakoś to wynagrodzić ? Zapłacę za pralnię, albo nową kurtkę ? Proponuję coś na
rozgrzanie. Kawa ? Herbata? Nie wiem co pijesz ?
Ada przyjrzała się chłopakowi. Gdyby interesowała się płcią
przeciwną uznałaby go za całkiem przystojnego. Miał koło 20 lat. Był dobrze
zbudowany. Jego oczy były niesamowicie niebieskiego koloru. Patrząc w nie czuła
jakby wnikała w jego serce. Wiedziała, że nie zrobił tego umyślnie.
- Nie, dziękuję. Przepraszam za mój wybuch. Nie przywykłam
do niezapowiedzianych lądowań w wodzie. – Uśmiechnęła się do niego i poczuła ,
że coś niebezpiecznie przewraca się jej w żołądku. Co ona właściwie robi ? –
Lepiej wracajmy do domu – powiedziała do mamy.
Chłopak uśmiechnął się – Nazywam się Aleksander – wyjął z
kieszenie zwitek papieru i długopis – daj mi do siebie numer. Zadzwonię i
upewnię się, że nie masz przeze mnie zapalenia płuc, albo stłuczeń – znowu
posłał jej szereg śnieżnobiałych zębów.
Mama Ady gapiła się na nich ze zdumieniem.
- No dobrze. W sumie gorzej być już nie może – Ada
naskrobała na kartce swój numer.- W takim razie do usłyszenia – Wzięła mamę pod
rękę i pociągnęła ją za sobą. Nie była pewna co przed chwilą się stało i co
właściwie miał na myśli mówiąc , że zadzwoni. Pewnie będzie chciał wiedzieć czy
nie oskarży go o napaść , albo czy nie będzie chciała wydębić ubezpieczenia za
szkodę. Musiała patrzeć przed siebie nieprzytomnym wzrokiem, bo jej mama
zacmokała głośno i spojrzała na nią wzrokiem przejętej przyjaciółki.
- Nie licząc tego, że lekko cię poturbował to musisz
przyznać , że był przystojny prawda? Musiałaś to zauważyć, a według mnie i ty
wpadłaś mu w oko. Kto by pomyślał , że cała ta choinka sprawi, że poznasz tak
interesującego młodego chłopca. To był jeden z moich lepszych pomysłów. Co
prawda nie kupiłyśmy żadnej, ale mamy jeszcze tyle czasu, że na pewno coś
znajdziemy – mama Ady paplała ciągle jakby chciała zagadać nieprzyjemną ciszę.
Ada starała się ją ignorować myśląc o Aleksandrze.
- Ładne ma imię – pomyślała – w książkach zazwyczaj nosi je
ktoś z elity. Wyglądał jakby do takowej należał, a mama ma po prostu omamy , że
ktoś taki jak On mógł zwrócić uwagę na kogoś takiego jak JA.
Doszły do samochodu. Wsiadły i zamknęły za sobą drzwi. Mama
odpaliła silnik i włączyła ogrzewanie na maksa. Poczuły ciepło rozchodzące się
po całym ciele. Nagle Ada poczuła błogość i wszystko co złe przestało mieć
znaczenie. Wyjęła Iphona i wybrała numer do Natana. Nie odbierał. Napisała więc
sms o treści:
„Spotkamy się dzisiaj
? Mam Ci do opowiedzenia niesamowitą historię. Nigdy nie uwierzysz co mi się
przytrafiło. Czekam o 16. Ps. Mama kupiła pianki”
Schowała telefon do torebki. Nim się zorientowała były już
pod domem. Szybko przemknęły do klatki , aby schronić się w ciepłym mieszkaniu.
- Zrobię Ci herbaty, a ty idź weź ciepłą kąpiel i powieś te
mokre ubrania na suszarce. Potem włączę pranie – powiedziała wesoło mama Ady.
- Dobrze mamo. Nie masz nic przeciwko , aby odwiedził mnie
dzisiaj Natan, prawda?
- Oczywiście kochanie. Powiedziałaś mu , że kupiłam pianki –
mrugnęła porozumiewawczo mama
- Tak, tak powiedziałam.
Natan był niczym członek rodziny. Często spędzali razem
święta, ferie, wakacje i wolne niedziele. Mama Ady traktowała go jak syna i nie
widziała nic przeciwko temu , aby zostawał u nich na noc czy przychodził kiedy
Ada tego zapragnie.
W łazience Ada spojrzała w lustro i zobaczyła, że wygląda
naprawdę okropnie. Tusz spływał jej po policzkach , a włosy powykręcały się we
wszystkie strony. Najpierw umyła głowę owijając ją ciasno ręcznikiem, zmyła
makijaż i weszła do gorącej wody, która zdążyła wypełnić wannę. Leżała w niej
jakiś czas rozkoszując się tym jak całe jej ciało staje się odprężone. Doszła
do wniosku, że należy wyjść dopiero kiedy usłyszała dzwonek swojego telefonu.
Wyskoczyła z wody, owinęła się szlafrokiem i pognała, aby odebrać.
- Halo – nacisnęła przycisk w ostatnim momencie
- Cześć, spałem. Co Ci się stało ? Mam nadzieję, że nie
jesteś w szpitalu, bo wiesz jak ich nienawidzę. Mogę Ci ewentualnie przysłać
pomarańcze – Natan roześmiał się w słuchawkę.
- Nic Ci teraz nie powiem. Będziesz u mnie o czwartej ? –
zapytała z nadzieją w głosie
- A gdzież indziej mógłbym być. Po za tym wiesz jak mnie
przekupić. U mnie pianki to towar deficytowy więc tak czy siak nie mam wyjścia.
- Super. To czekam na Ciebie. I weź ze sobą jakiś film.
Tylko błagam nie Spidermana. Oglądaliśmy go już tysiąc razy.
- Dobra, dobra. Do zobaczenia.
Usłyszała trzask w słuchawce. Zawsze to robił. Rozłączał się
zanim zdążyła coś powiedzieć. Spojrzała na zegarek. Miała trzy godziny.
Pobiegła do łazienki i wysuszyła starannie włosy. Nałożyła
Carmex na spierzchnięte usta, wciągnęła dresy i poszła do sypialni. Chciała
włączyć telewizor, ale kiedy położyła się na łóżku poczuła senność .
- Mam dwie i pół godziny – zdążyła pomyśleć zanim pogrążyła
się we śnie pełnym choinek, błota i cudownego chłopca.
sobota, 29 listopada 2014
Rozdział Pierwszy : Cztery tygodnie do Świąt Bożego Narodzenia
Adrianna siedziała przy oknie i wpatrywała się w płatki
śniegu , które powoli spadały na ziemię znikając w zamarzniętych kałużach.
Zastanawiała się jak możliwe jest to , że każdy płatek jest inny, wyjątkowy , a
jednocześnie tak piękny i niewinny. Ada, bo tak nazywali ją rodzice, była
zwykłą , niewyróżniającą się niczym szesnastolatką. Nie zawracała sobie głowy
przyziemnymi sprawami, bardziej lubiła świat fantazji, książek, szczęśliwych
zakończeń i niekończących się wyobrażeń co by było gdyby nie była taka
zwyczajna .
Usłyszała głos dobiegający z kuchni. Jej mama jak zawsze
rano w sobotę krzątała się parząc niezwykle aromatyczną kawę. Spojrzała jeszcze
raz za okno marząc o białych świętach , niczym z powieści „W śnieżną noc” ,
którą przeczytała ostatniej nocy i podniosła się , aby załapać się na filiżankę
latte.
- Cześć kochanie, długo dzisiaj spałaś – powiedziała mama
Ady, spoglądając na nią podejrzliwie, bo zwykle pierwszą osobą na nogach była
właśnie ona.
- Siedziałam wczoraj do późna. Wiesz , musiałam napisać
referat o Werterze. Strasznie przygnębiająca historia. Czytałaś ? – wiedziała ,
że gdyby przyznała , że znowu siedziała do 4 rano z Harrym Potterem mama
zaczęłaby prawić morały na temat ośmiu godzin snu.
Nikt nie widział, że Ada uwielbiała Harrego Pottera i
przeczytała go już z milion razy. Od
jedenastego roku życia czekała na list z Hogwartu , który absolutnie zmieniłby
jej życie sprawiając , że byłoby iście magiczne.
- Czytałam kochanie, czytałam. Chcesz kawy ?
- Poproszę. Mamy mleko czy znowu wyparowało ? – Ada uśmiechnęła
się nieznacznie wiedząc , że w jej domu mleko jest najpotrzebniejszym
produktem.
- Mamy skarbie. Jakie masz plany na dzisiaj ? Może
wybierzemy się na targ obejrzeć choinki ? Kiedy byłaś małą dziewczynką
uwielbiałaś tam ze mną jeździć. Zawsze wybierałaś największą , aby wszystkie
prezenty, które przyniesie Mikołaj się pod nią zmieściły i pisałaś te słodkie
listy, w których prosiłaś o wszystkie książki , których nie było w bibliotece.
- Mamo , proszę Cię. To było jakiś miliard lat temu, ale
chętnie się z Tobą wybiorę. Tylko czy to nie za wcześnie na kupowanie choinki ?
- Przecież nie mówię, że już dzisiaj będziemy kupować – mama
Adi uśmiechnęła się zawadiacko. – Chcę tylko spędzić z moją jedyną córką trochę
czasu. Czasami mam wrażenie Ada , że ciągle tylko bujasz w obłokach. Trzeba
zejść na ziemię i może spotkać się z kimś innym niż John Green ?
- Dobra, już nieważne. Będę gotowa za 20 minut.
Adrianna wyszła z kuchni i udała się do łazienki. Napuściła
pełną wannę gorącej wody z dodatkiem olejku lawendy. Łazienka wypełniła się cudownym,
relaksującym zapachem. Ada weszła do wanny i zanurzyła się cała.
Zaczęła zastanawiać się nad swoim życiem.
- Wcale nie bujam w obłokach – powiedziała na głos
wynurzając się z wanny.
Postanowiła , że kiedy tylko skończy z matką zakupy zadzwoni
do swojego jedynego przyjaciela Natana. Znali się od dziecka i miała wrażenie,
że tylko On zrozumie jej mętlik w głowie i pomoże jej go uporządkować.
Spojrzała na swoje odbicie w lustrze i uśmiechnęła się
delikatnie.
Miała długie brązowo- złociste włosy, duże orzechowe oczy i
pełne usta. Nie była szczupła, ale zgrabnie zbudowana. Nigdy nie zastanawiała
się nad swoim wyglądem, jednak dzisiaj czuła się naprawdę ładna.
Nałożyła na twarz krem nawilżający i wytuszowała rzęsy.
Przeciągnęła szczotką włosy i naciągnęła na siebie czarne jeansy i szarą bluzę.
- Jestem gotowa ! – krzyknęła – Możemy już jechać !
- Już, już. Dopiję tylko kawę – odpowiedziała jej mama
spoglądając na nią znad gazety – Ada myślałam, że wyrzuciłaś tą bluzę. Nie
uważasz , że jest już zniszczona ?
- Nie, nie uważam. To moja ulubiona bluza i mamo proszę Cię
zajmij się czymś innym niż ocenianie mojego stylu.
- Nie zaszkodziłoby Ci gdybyś zwracała większą uwagę na swój
wygląd. Może wtedy jakiś chłopkak..
- Mamo nie słucham Cię ! Nie słucham Cię ! – Ada odwróciła
się na pięcie wkładając palec do ucha – Czekam na Ciebie na dole. Masz pięć
minut ! – założyła karmelowe UGGsy i trzasnęła drzwiami.
Na zewnątrz było naprawdę zimno. Temperatura przez noc
spadła poniżej zera stopni i Ada trzęsła się jak osika stojąc przy samochodzie.
Miała za złe mamie, że przy każdej możliwej okazji
wypominała jej , że nie ma chłopaka tak jakby była zdesperowaną trzydziestką.
Nie każdy przecież musi wyjść za mąż w wieku dwudziestu lat , urodzić dziecko i
prowadzić ożywione życie towarzyskie.
Ada miała inny plan na przyszłość. Chciała zostać pisarką.
Pisanie to była jedna z niewielu rzeczy , które naprawdę sprawiały jej
przyjemność. Właściwie to jedną z dwóch rzeczy, bo pierwszą było czytanie. Jako
jedna z nielicznych zbierała same piątki z języka polskiego , czytała wszystkie
zadane lektury , a pisanie wypracowań było dla niej prawdziwą frajdą.
- Już jestem kochanie – mama ślizgała się po chodniku w
dziesięciocentymetrowych obcasach. Zawsze ubierała się w ten sposób. Elegancko
i wytwornie. – Ale zrobiło się zimno prawda? Może w tym roku spadnie twój
wymarzony śnieg ? – uśmiechnęła się do Ady.
- Może – Ada spojrzała w niebo – Jedźmy już bo zamarzniemy tu
na kość.
Wsiadły do srebrnej Grand Vitary , którą mama Ady wzięła w
leasing w tym roku. Ada myślała , że to snobistyczne kupować samochód na który
ich nie stać , ale jej mama właśnie taka była. Lubiła ładne i drogie rzeczy.
Właściwie to nie potrafiła sobie ich odmówić.
Ruszyły drogą przez osiedle. Ada włączyła radio w których od
kilku dni puszczano „ White Christmas” Binga Crosbiego. Spojrzała przez okno i
pomyślała, że może te święta wcale nie będą takie złe.
Subskrybuj:
Posty (Atom)